czwartek, 17 września 2015

Akuma no Akatsuki- Demon Brzasku- Rozdział 5 cz.1 i cz.2

W poprzednich rozdziałach Demona Brzasku
  • Naruto ląduje w bardzo dziwnym lesie. 
  • Idąc za głosem znalazł świątynie z tajemniczym reliktem. 
  • Przez nieuwagę uwalnia nieznaną mu siłę; Demona Brzasku. 
______________________________________________________
  Po zamknięciu oczu blondyn, stał już w pomieszczeniu z wodą po kostki. Spojrzał wyżej i zrozumiał, że znalazł się pod wielkimi wrotami, które były zamknięte. Rozejrzał się dookoła szukając czegokolwiek. Nic nie znalazł.
  -Ta maskotka mnie wykiwała... -Mruknął obrażony i już miał iść, gdy coś warknęło groźnie.
  -Ta maskotka, to moja siostra dzieciaku. Lepiej by o tym nie słyszała... 
  Ledwo to powiedział, a Naruto szybko odwrócił się i ujrzał ogromnego, rudego lisa z czerwonymi jak krew oczami. Lis siedział za kratami, a po jego stronie wrót leżały ogony. Naruto nie mógł policzyć ich dokładnej ilości. Zaraz chłopiec się skrzywił bo usłyszał lekko stłumiony wrzask ,,lisiej maskotki".

  -Ja ... da... mas...otkę, zap...ny fu....aku! -Wrzeszczała niezrozumiale.
  Chodziło jej o ..Ja ci dam maskotkę, zapchlony futrzaku!"
  -Więc jesteś moim Jinchuriki, dzieciaku? -Bardziej stwierdził niż zapytał lis, kiedy zrobiło się trochę ciszej, chodź nadal było słychać wyzwiska w stronę wielkiego lisa.
  -Co wy macie z tymi robaczkami i dzieciakami, dattebayo?! Wszystkie lisy tak mają, czy co?! -Spytał bardzo głośno i wyraźnie Naruto. Lecz za chwilę coś sobie uświadomił. -Zaraz... Rodzeństwo?
  -Naruto Uzumaki wygrywa miano geniusza roku. Nie, chodź jesteśmy bardziej zżyci, niż rodzeństwo z tej samej krwi. -Lis myślał o poziomie inteligencji tego chłopca.
  -Hej! To jesteście w końcu rodzeństwem czy nie eee. -Naruto uciekło jedno słowo. Imię swojego rozmówcy.
  -Jestem znany jako Kyuubi no Kitsune. Moje prawdziwe imię poznasz jak zasłużysz dzieciaku.
  -Czym mam sobie niby zasłużyć, futrzaku?
  -Nie mów na mnie futrzak! -Ryknął lis i próbował złapać dzieciaka łapą, ale nawet nie sięgnął.
  -To ty nie mów na mnie dzieciak! -Mały szantażysta się robi z Naruto.
  Lis coś mruczał pod nosem o współczesnej młodzieży i złotym wychowaniu.
  -Ale czemu Kyuubi. Przecież dziewięcio ogoniasty lis zaatakował...

  Blondyn o niebieskich oczach coś zrozumiał, gdy podczas jego mowy lis podniósł wszystkie ogony. Naliczył ich dziewięć. Z zdziwienia źrenice się mu rozszerzyły i policzył ogony jeszcze raz. Dziewięć czerwonych, lisich ogonów.
  -Zaatakowałem Konohę sześć lat temu w dzień twoich narodzin. Pewien okropny człowiek mnie kontrolował, ale jest tak zły, że nie zasługuje na określenie człowiek. -Wyjaśnił krótko lis.
  -... Przecież 4th cię zniszczył, dattebayo! -Naruto coraz bardziej nie mógł uwierzyć.
  -Nawet on chodź był bardzo silny i był wstanie walczyć przeciw mnie to nie dałby rady mnie pokonać. Zapieczętował mnie w swoim nowo narodzonym synu...
  -Skoro cię zapieczętował w swoim synu, to czemu... Nie... To nie możliwe!
  -Trzeci powiedział ci, że to ja zabiłem twoich starych i jest to prawda. Nie powiedział ci tylko, że jesteś synem jego następcy. A teraz chcę spać. -Lis skończył wywód i obrócił się grzbietem do Naruto. Ten coś wrzeszczał, ale zaraz otworzył oczy i ujrzał ścieżkę, którą wszedł do lasu.

  Chłopiec wstał i stwierdził, że lasu nie ma, a on leżał na ścieżce, pewnie zmęczony zemdlał i mu się to przyśniło...
  -To co robaczku. Dasz mi może jakieś mięsko do zjedzenia? -A może i nie. Popatrzył w stronę drogi powrotnej; na niej dreptał już tylko lis z jednym ogonem.
  -Akuma? -Spytał Naruto myśląc, że jeszcze śpi.
  -Nie, kura! Jasne, że tak robaczku. A teraz po jakimś pół wieku siedzenia w ciasnej wazie mam ochotę na coś dobrego. -Zapowiedziała lisica machając puszystym ogonem.
  -Mam tylko w domu ramen z proszku.
  -Obowiązuje ta sama waluta, co ok. 50 lat temu?
  -... Chyba nic się nie zmieniła. Płaci się w jenach.
  -Wole ramen z lokalu, niż z proszku. Dam ci kasę, a ty mi kupisz. -Zaraz przed nią pojawił się zwój. Przyłożyła łapę i zaraz pojawiła się mała sakiewka, którą chwyciła w żeby i podała Naruto do ręki -Nie codziennie lisy kupują ramen. Pozwolę ci za resztę zjeść... -Popatrzyła się w stronę słońca. - Sądząc po położeniu słońca to wczesną kolacje.
  -Dobra, dattebayo!

  Naruto pozwolił lisicy siedzieć na ramieniu. Musiał przyznać, że była cieplejsza od szalika, który dostał od Staruszka Trzeciego. Jego ,,szalik" poprowadził go do znajomych uliczek i przez skróty znalazł się w Ichiraku Ramen. Jakoś ominął ludzi.
  -Ohayo staruszku. Cztery miso-ramen poproszę! -Przywitał się Naruto wchodząc do swojego ulubionego lokalu z zupką ramen.
  -Ohayo, już się robi. Apetyt masz dzisiaj co nie? A co to za zwierzątko, Naruto? -Zaczął rozmowę Teuchi, który już szykował porcyjki ramen.
  Naruto usiadł na krzesełku i położył na blacie lisice, która czekała na ramen. Nie było jej to na rękę, że musi postawić mu ramen. Z tego co się zdążyła dowiedzieć o Naruto, to on jest smakoszem ramenu.
  -Oczywiście. A ją znalazłem koło lasu. Trochę obrażalska, dattebayo!

Właściciel zaśmiał się i skończył gotować wywar zupki. Wywar miał gotowy jeszcze wcześniej, ponieważ Naruto codziennie tu jada i zawszę wie, o której godzinie przyjdzie zamówić jego danie.
  -Proszę oto cztery miso-ramen. A dla koleżanki specjalnie ciepła, ale nie za gorąca, by się nie poparzyła.
  Właściciel położył miskę przed białym lisem, który pierwsze popatrzył się z podziękowaniem na właściciela restauracji i zaczął jeść.
  -Dziękuje! Smacznego! -Powiedział Naruto, gdy pierwsza miska znalazła się przy nim.
  Później zjadł jeszcze osiem misek, ponieważ Teuchi z okazji urodzin nie przyjął zapłaty za cztery miski. Akuma zjadła tylko dwie miski i leżała z pełnym brzuchem na blacie. Zdążyła dawno odebrać swoje jeny, które miały być na jedzenie, ale skoro blondyn stawia kolacje, to nie będzie mu dawała pieniędzy. Później Naruto wyszedł z knajpki i zmierzał do domu. Ziewnął sobie i zagadał do lisicy.
  -A co będziesz teraz robić?
Akuma mruknęła i popatrzył na profil Naruto.
  -Nic. Teraz zamierzam się wyspać. -Odpowiedziała zwyczajnie. -Jesteś nie za wygodnym środkiem transportu. -Narzekała na niego.
  -Kup sobie tragarza! -Obraził się blondyn i spokojnie chwiał się, by wkurzyć lisice.

  Jednak po chwili ludzie odwrócili swe twarze w kierunku blondyna, który wrzeszczał. Lisica wbiła ostre jak szpilki pazurki w jego skórę. Złapał Akumę, która wypuściła jego ramię z swoich szpon, za ogon i ruszył jak najszybciej do domu. Naruto słyszał w głowie śmiech swojego ,,lokatora", który miał ubaw z swojej siostry. Ta fukała i drapała Naruto po ręce. Po długiej i pełnej zadrapań przechadzce Naruto wydrapał się przed drzwi swojego domu i je otworzył.
  -To moje mieszkanie. Nie posprzątałem he he. -Zaśmiał się od niechcenia, gdy lisica patrzył na niego ironiczną miną ,,Serio? Nie zauważyłam bałaganu".
  -Widzę. -Mruknęła zmęczona i zeskoczyła z Naruto, wkraczając na nieznane wody w tym wysypisku śmieci. Kartony po mleku, przeterminowane zupki w proszku... Akuma zastanawiała się jak ten dzieciak funkcjonował. Nie miał rodziców i cóż... Geniuszem nie jest. Weszła do kuchni i wyskoczyła na stół, by obejrzeć pomieszczenie z normalnej perspektywy.

  -Akuma... Kyuubi mówił, że moim ojcem jest 4th Hokage, ale to nie możliwe jestem...
  -Nieudacznikiem życiowym i beztalenciem. Wielu takich jest. Z zera do Hokage robaczku. Nie każdy to geniusz, niektórzy mają inne wartości niż moc. Chodź ta jest ważna, ale nie najważniejsza. Ważniejsze jest coś innego.
  -Co, dattebayo? -Naruto myślał sobie co to za rzecz ważniejsza od mocy.
  -Jest to... A jest to... To... -Specjalnie przeciągała odpowiedź, by wkurzyć blondyna.
  -No powiedz, dattebayo! -Niecierpliwił się Naruto.
  -To proste Naruto. Jak się nie ma znajomości to nawet nie myśl o stołku Hokage. (Mina Naruto w tym momencie- bezcenna)
  -... Niby to jest ważniejsze, dattebayo?!
  -Ano. I jeszcze twój sensei musi być uczniem Hokage, albo mieć z nim powiązania. Np.: Hokage-uczeń Hokage- uczeń, ucznia Hokage itp.
  -A kto był uczniem Hokage?
  -A ja wiem. Siedziałam koło 50 lat w starej wazie.
  Naruto usiadł na krześle przy stole.
  -Właściwie jak się tam znalazłaś?
  -To nie opowieść dla osoby w twoim wieku. Uwierz mi. Do dziś wie o tym zapewne kilka osób, którzy boją się wspominać moje imię. Dla bezpieczeństwa nazywaj mnie w obecności innych Akira.
  -To nie imię dla faceta, a nie...
  -Kobiety też noszą takie imię. -Warknęła mu w twarz.
  -Jesteś lisic...
  -Nie mów o rzeczach, o których nie masz zielonego pojęcia. Dobrze ci radzę.
  Akuma zeskoczyła z stołu i poszła do pokoju Naruto, szukać jakieś miejsca do spania. Zobaczyła nie pościelone łóżko, porozwalane i brudne ubrania oraz... Lepiej o tym widoku zapomnieć i zrobić porządek z rana. Jak ona zagoni go do roboty to będzie jeszcze z niego sprzątacz na piątkę. W podskokach pognała na nie pościelone łóżko.
___________________________________________________________
  -Wiesz, że winnam ci spełnić jedno życzenie. -Lisica wdrapała się na łóżko Naruto i usiadła na nim jak pies. 
  -Z jakiej racji? -Blondyn wszedł za nią do pokoju i nie wiedział o jakie życzenie jej chodziło. -A jeśli go nie spełnisz, dattebayo? 
  -Spełnię, spełnię. -Znudzona rozmową z blondynem, który miał bardzo mało wiedzy w swoim móżdżku, wyciągnęła przednie łapy do przodu i położyła na nich głowę. -O to się nie martw, dzieciaku. -Zamknęła oczy i myślała już o jakimś cieplutkim posłaniu, na którym by się położyła i udała do krainy słodkich snów, gdzie nie ma wkurzających blondynów. Nie! Oni są, ale już w marach sennych.
  -Przyrzekasz, dattebayo? -Naruto cały czas coś mówił. Jakby mówił coś mądrego, to by uszło, ale niestety nie dano mu większej inteligencji. A może miał ADHD? Tylko taką poważniejszą odmianę.
  -Przyrzekam na techniki mojego ojca, robaku.

   Naruto chciał już nawrzeszczeć na nią, za tego robaka. Przecież nie jest żadnym robakiem! A ona i tak musiała go tak nazywać. W końcu Naruto nie podniósł głosu, gdy uświadomił sobie, że ona nazywa go tylko robakiem, a  nie potworem, który zabił tylu ludzi sześć lat temu. I nie ma złych zamiarów. Może tak do niego mówi, ale i tak lepiej niż cała Konoha. 
  -Bardzo silne techniki. -Poprawiła się, gdy uświadomiła sobie poziom inteligencji sześciolatka. -Chodź jesteś dla mnie irytującym robakiem, to mnie uwolniłeś. Gadaj co chcesz. -Otworzyła prawe oko i czekała na życzenie Naruto. 
  -Jedno życzenie... Nie mam pojęcia. -Przyznał blondyn po chwili. Zamyślił się. Jest lisim demonem, zna Kyuubi'ego no Kitsune, jak chcę wygląda przerażająco, na pewno zna ma wiele sztuczek...
  -Wszystko co mogę zrobić, oprócz większej ilości życzeń. No dajesz. Co ci się marzy, w tej głowie. Kasa, siła, techniki, umiejętności, Kekkei Genkai... -Gdy ta zaczęła się rozkręcać z propozycjami, Lisi chłopiec jej przerwał. 
  -Kekkei Genkai? Każdy to wie, że trzeba mieć to we krwi! -Oburzył się Naruto. Chciała go oszukać! 
  -Mam do dyspozycji większość dostępnych Kekkei Genkai. Więc Limit Krwi. Jaki chcesz? -Lisica warknęła gniewnie i otworzyła drugie, lewe oko. Ziewnęła. Chciała sobie po tylu latach pospać sobie, ale domyślała się, że przez tego dzieciaka nie zaśnie szybko. 
  -Lie. Ja chcę... -Zamyślił się na chwilę. -Chciałbym zostać Hokage!

  Wytrzeszczyła na swojego rozmówce jasne oczy. Akuma no Akatsuki nie wiedziała, czy wolałaby teraz popełnić samobójstwo i mieć to z głowy. 
  -Czuwaj nad mną ojcze, bo przez tego dzieciaka do ciebie dołączę. -Pomyślała z bólem. -Wszystko co mogę, robaku. To nie leży nawet w moich kompetencjach. 
 -To... Pomóż mi zostać Hokage! Naucz mnie wszystkiego, bym się stał lepszym Hokage, niż wszyscy poprzedni! -Biała lisica zaniemówiła. Trafił sobie z życzeniem. Jedno życzenie, które prawdopodobnie zniszczy jej kolejne lata życia. Po chwili otrząsnęła się i zerwała na równe łapy. 
  -Nie ma mowy! Wszystko co chcesz, ale nie będę cię niańczyła przez jakieś... Minimum 20 lat! Mam lepsze rzeczy do roboty, niż robienie z dzieciaka Kage kraju Ognia! -Wiedziała, że jak się zgodzi to po niej. Pa, pa piękna wolności. Nawet nie poszła do gorących źródeł, a już musi niańczyć dzieciaka!
  -Akumo, obiecałaś coś przecież. Możesz to zro... -Zaczął lis o dziewięciu ogonach z wyraźnym rozbawieniem. 
  -Nie kpij ze mnie Kyu i nie odzywaj się ! Lie, lie, lie! Nie będę męczyć się z jakimś dzieciakiem! 
  -Przysięgałaś. Ja siedzę w nim już 6 lat. 6 lat z istotą jedzącą wyłącznie ramen odkąd wyrosły mu mleczne zęby. 
  -A pije chodź trochę herbaty zielonej? -Spytała po chwili z szokiem wymalowanym na twarzy. 
  -Fu! Ja jej nie lubię! -Naruto sam odpowiedział jej. 
 -Jak możesz, niewdzięczniku! -Ryknęła, a ogon niebezpiecznie zafalował w powietrzu. Naruto cofnął się przerażony. Mały, uroczy lisek? Teraz krwiożercza bestia, to przy niej najukochańsze kociątko! -Zgodzę się na twoje widzi mi się, jeśli codziennie będziesz pił minimum jedną filiżankę zielonej herbaty. To nie dopuszczalne, jak można jej nie lubić! Jeszcze zmienię ci nastawienie, robaczku! 
  -... Yatta! Czyli się zgadzasz, Akuma-sensei? -Krzyknął z radości Naruto, złapał białego liska za futro i przytulił ją.
  -Puść! Za dużo czułości, jak na całe moje życie! Robaku, puść natychmiast! -Wrzeszczała cały czas kiedy Naruto trzymał ją jak jakąś maskotkę do przytulania. Chodź wydawała się zdenerwowana, to tak naprawdę troszkę, ale tak troszeczkę cieszyła się z nowego ucznia.
________________________________________________________
 Część pierwsza została napisana później niż druga. Do następnej! A ta notka ma 2004 słowa. Komentarze=notka. Ja piszę i wy coś napiszcie! 

środa, 9 września 2015

Przepraszam!

He he... Kolejna część Akuma no Akatsuki się nie pojawi, ponieważ zgubiłam pendrive'a . Postaram się znaleźć go jak najszybciej. Obiecuje, że rozdział będzie dłuższy. Może się rozpisze na 1200 słów? Spróbuje dopisać dalszą część. Już piszę też historię z Madarą. Jak nie znajdę pendrive'a to dodam rozdział z tej historii.

piątek, 4 września 2015

Akuma no Akatsuki- Demon Brzasku- Rozdział 4

W poprzednich rozdziałach Demona Brzasku
  • Lisi chłopiec zgubił się podczas ucieczki przed prześladowcami. 
  • Szukając drogi powrotnej, polazł w całkiem innym kierunku i dotarł pod dziwny las. 
  • Usłyszał głos, za którym poszedł i znalazł się pod świątynią. 
  • Ten sam głos każe mu otworzyć jakąś przestarzałą wazę. 
----------------------------------------------------------------------------
  Niebieskooki blondyn stał jakieś dziesięć kroków od wazy, która znajdowała się na środku świątyni. 
  -Na co czekasz? -Spytał głos, wyraźnie lekko zirytowany. 
  -Nie wiem jak... -Odpowiedział ostrożnie Lisi chłopiec, szukając wzrokiem źródła głosu. 
  -Po prostu podnieś pokrywę i po sprawie... - Wyjaśnił kobiecy głos trochę milszym tonem. 
  -Głosie? ... Głosie!? -Zawołał chłopiec, ale nikt mu nie odpowiedział. 
  Przez chwilę nic nie słyszał, a później zabrzmiał dźwięk srebrnych dzwoneczków, które grały co chwile swoje melodie. -Po co poszedłem, za jakimś dziwnym głosem, trzeba było iść do domu. -Pomyślał i spojrzał jeszcze raz na wazę. Błyszczała w świetle ozdobnych i wiszących pod sufitem lamp. Kusiła, by ją otworzyć. Chłopak zrobił kilka kroków i jakiś metr przed ciemnym stoliczkiem...
  BACH! TRACH! APSIK! Niebieskooki kichnął oraz kaszlnął z nadmiaru kurzu, który unosił się teraz w powietrzu. Zakrył sobie natychmiast usta i nos rękawem. Otworzył po chwili oczy, które zamknął, jak upadał na ziemię i się z lekka przeraził. To co unosiło się w powietrzu, to nie był kurz, ale szary dym. Kiedy ten opadł zobaczył, że waza jest rozbita i nie ma tych dziwnych, czarnych znaczków.
  -Robaczku! Mówię do ciebie! Popatrz tymi ślepiami w dół!
  Chłopiec o lisich wąsach, aż podskoczył kiedy przed nim, a raczej przed jego nogami stał biały lis o jasno-fioletowych oczach. W powietrzu machało aż... Zaraz... Dajmy mu policzyć... Dziesięć ogonów.
  -Głuchy jesteś czy co? -Spytał... lis!
  -Co to, dattebayo! -Wrzasnął blondyn i cofnął się nagle. A co nagle to po diable wylądował na ziemi plackiem, że aż huknęło. Lis skrzywił mordkę od hałasu.
  -Niezdara z ciebie, robaczku. -Stwierdziła i przeskoczyła z gracją przez kawałki potłuczonej wazy, bliżej dziecka.
  -Zaraz... Co masz z tym robaczkiem? Nie jestem żadnym robaczkiem! I kim jesteś!
  Lisica, jak sądząc po głosie; popatrzyła na niego kątem swoimi oczami. Kolor tęczówek był przedziwny. Jasny fiolet, wymieszany z białym. Dziwny i piękny za razem. 
  -Za dużo pytań, ro... Jak się nazywasz, człowieku? -Przerwała pierwszą część zdania, ale można było się domyślić co chciała powiedzieć. W tym czasie chłopiec już wstał z podłogi. 
  -Naruto Uzumaki! -Zawołał do gadającej lisicy i przykucnął przed nią. -Czym ty jesteś, dattebayo? -Spytał przyglądając się białemu lisowi bardzo uważnie. Cztery łapy, ogony, głowa, tułów i porośnięty. Niby nic niezwykłego, a gada. 
  -Ja? Jednym z największych i najpotężniejszych demonów! -Zaśmiała się lisica. -Tacy jak ty zwą mnie Akuma no Akatsuki! Zapamiętaj to imię dobrze! Bo tak nazywa się największy koszmar świata i wszystkich shinobi! -Zawołała z nieukrywaną dumą. 
  Naruto rzucił jeszcze raz okiem na zwierzątko, od głowy do łap i zmarszczył brwi. 
  -Nie wyglądasz nawet strasznie. Co najwyżej uroczo. -Stwierdził. -Co możesz mi zrobić? Podrapać pazurkami, dattebayo? -Naruto wybuchł śmiechem. 
  -Ty nędzny robaku, nie chcesz wiedzieć co mogłabym ci zrobić! -Warknęła wściekła i odwróciła się od swojego rozmówcy, trącając mu nogi swoim puszystym ogonem. 
  -Jaki robak, dattebayo!? -Fuknął w odpowiedzi blondyn i chciał ją złapać za falujący ogon, ale odskoczyła na półtorej metra, od ręki Naruto. 
  -Ludzie są plagą tej planety, jak robaki. Sami niszczą porządek świata i jeszcze narzekają... 
  -Nie rozumiem ciebie! -Naruto przerwał jej, a ta popatrzyła się na niego z irytacją. -Pierwsze słyszę twój głos w głowie i myślę, że zwariowałem, później prowadzisz mnie w jakiś ciemny las. Następnie każesz otworzyć mi ten wazon, ale w końcu go rozbijam i ty się tu pojawiasz, jak gdyby nigdy nic i nawet nie podziękujesz! -Zakończył swój wywód niebieskooki. 
  -Dziękuje, robaczku. -Chciała podziękować z obojętnością w tonie głosu, ale było słychać wyraźnie, jaka jest zła. -Na przyszłość. Nigdy mi nie przerywaj, robaku! Nikt nie kazał ci iść i nie mówiłam nawet do ciebie. 
  -To niby do kogo!? -Naruto był w tej chwili bardziej oburzony, niż kiedy dowiedział się, że właściciel Ichiraku Ramen wyjechał na wakacje i przez ponad miesiąc musiał jeść zupki z proszku. Niby mógł zjeść wtedy ramen gdzie indziej, bo go wyrzucali i wyzywali, gdy pojawiał się w jakimś lokalu. 
  -Do mnie, Naruto. -Zabrzmiał w głowie Naruto mocny, basowy głos. 
  -Wreszcie ktoś normalny się odezwał. -Mruknęła pod nosem i odwróciła się z powrotem do Naruto, pokazując ząbki w lisim uśmiechu. -Witaj Kyu, ileż to lat minęło od naszej ostatniej rozmowy przy dobrej, zielonej herbatce? -Zaćwierkała, a chłopiec obejrzał się za siebie szukając drugiej osoby, za sobą. Taktownej nie znalazł. 
  -Będzie z przeszło 50 lat, jeśli masz na myśli naszą ostatnią rozmowę w Dolinie Końca, Akumo. 
  -Zaraz, zaraz, dattebayo! Kto to mówi? -Blondyn zerwał się z przysiadu, wyszukując dalej trzeciego rozmówcy. Kolejny zwierzak siedzący w jakimś naczyniu? Nie... Nie ma więcej wazonów z dziwnymi znakami. 
  -Wejdź do swojej podświadomości i się przekonaj. 
  -Jaka znowu podświadomość?! -Naruto, który dopiero dziś obchodzi swoje szóste urodziny nie znał znaczenia tego słowa. 
  -Kyu chodziło o twoją głowę. Wejdź w swój umysł; zamknij oczy. Jakiś ty nie pojęty. -Lisica zadrwiła z nieskończonej wiedzy Naruto, który po prostu patrzył się na małego, niegroźnego demona. 
----------------------------------------------------------------------------
  Na początek... Tak się rozpisałam w tym rozdziale, że starczyłoby na dwie notki. Przystopowałam kiedy miałam nieskończony szkic i rozpisywałam dialogi... Wtedy było jakieś 1300-1400 słów? Coś za dużo, jak na jeden rozdział, więc mam już kawałek 5 rozdziału z tej części opowiadana. W między czasie zaczęłam obmyślać kolejność wydarzeń z prawdopodobnie... Nazwy jeszcze nie mam. (Ta jasne... Naprawdę jakaś jest, ale niedopracowana. Kyuubi: Naprawdę? A nie przypadkiem zbyt głupia? Wracaj z powrotem do opowiadania! <Misja Wykopać Lisa: Wykonana>) Ogólnie to będzie jedna historia podzielona na trzy główne części z jakimiś filerami (Bójcie się! <Krzyk jak z horroru>). Pierwsza- Akuma no Akatsuki. Opowiadająca o tytułowym Demonie Brzasku, córce Mędrca Sześciu Ścieżek. Druga- Chimamire no Tsuki- Krwawy Księżyc. Ta już się będzie tyczyć Madary i Hashiramy oraz całego tego bajzlu, związanego z powstaniem Konoha no Sato. Forma narracji: Wspomnienia w 3 os. liczby pojedynczej. Szykujcie się na niezwykle zacięte pojedynki na słowa. Do... Może wyrobie się przed 8.09? Muszę już zakuwać na matematykę i przeklętą fizykę. Macie jeszcze takiego fajnego lisa o dziewięciu ogonach. 

I don't watch mech anime so here's a Baby Kurama from Naruto!!
 Kurama jako pupil do przytulania. Czy ma szansę na pierwsze miejsce wśród najsłodszych zwierzątek w Konoha? No raczej...